Mam na imię Justyna i mam 38 lat.
Moja przygoda z GIST zaczęła się w 2011r.
Trafiłam do szpitala w stanie ciężkim z powodu zakrzepicy biodrowo-udowej lewej nogi. Po zrobieniu TK i wielu innych badań okazało się, że przyczyną wszystkiego jest guz. Był on tak duży, że owinął się w narządy krwionośne i to spowodowało zakrzepice. Po 3 tygodniach, kiedy już unormowano mój stan, musiałam przejść operację wycięcia guza. Wynik histopatologiczny potwierdził GIST.
To o czym nie wie chory, to jak zareagują na wiadomość najbliższe osoby. Jak powiedzieć o nowotworze swojemu mężowi? Jak przekazać wieść dzieciom („Wiesz, mamusia ma raka”), swoim rodzicom, przyjaciołom? Każdy, kto przez to przeszedł, wie, jak trudne są te rozmowy.
Po operacji przez pierwsze miesiące miałam robione TK i nie brałam żadnych leków. Przeszłam na rentę. Po 8 miesiącach TK wykazało wznowę choroby i podano GLIVEC. Terapię rozpoczęłam z pozytywnym nastawieniem, a lek dobrze tolerowałam. W 2014r, mimo że byłam na rencie, podjęłam pracę. Po 4 latach przyjmowania leku okazało się, że przestał on działać. To nie były dla mnie dobre wieści… Od lipca 2016 roku przyjmuję SUTENT, czyli lek drugiego rzutu. Na początku brałam ten lek przez 4 tygodnie, a następnie robiłam dwa tygodnie przerwy. To był jednak szok dla mojego organizmu. Byłam całkowicie osłabiona, często wymiotowałam, nie miałam apetytu. Towarzyszył mi ogromny ból głowy i mięśni. Powodowało to, że nie potrafiłam rano wstawać z łóżka i normalnie funkcjonować. Pojechałam do Warszawy na konsultacje do prof. Rutkowskiego, który zalecił mi, aby przyjmować lek przez dwa tygodnie a następnie zrobić tydzień przerwy. Skutki uboczne, które wcześniej mi towarzyszyły minęły. Teraz czuje się dobrze. TK wykazuje, że guzy stoją w miejscu i w końcu wróciła chęć do życia.
Czy moje życie zmieniło się od diagnozy postawionej 6 lat temu? Tak, bardzo i to na lepsze. Dzięki chorobie poznałam prawdziwych przyjaciół, którzy są dla mnie ogromnym wsparciem. Cieszę się każdym dniem. Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół. To oni dają mi siłę, dzięki nim mam uśmiech na twarzy i chęć do walki o lepsze jutro. To im dedykuje każdy swój dzień.